Franz Josef – przygoda na lodowcu

Lodowiec Franz Josef. Nowa Zelandia. Nigdy wcześniej nie chodziliśmy po lodowcu, ba, nigdy go nawet nie widzieliśmy. Nie mogliśmy się więc oprzeć pokusie, żeby w trakcie naszego pobytu w Nowej Zelandii nie postawić na nim stopy.

Najbardziej znane lodowce w Nowej Zelandii to Franz Josef i Fox. Oba znajdują się na zachodnim wybrzeżu południowej wyspy, niemalże po drugiej stronie Mount Cook i jeziora Tekapo. Wchodzą w skład Parku Narodowego Westland i oddalone są od siebie o około 30 minut drogi samochodem.

Franz Josef i Fox Glacier – turystyczne miasta

Przy obu lodowcach wyrosły niewielkie miasteczka turystyczne, których głównym atrakcjami są właśnie ścieżki do języka lodowców. Nieco większa baza znajduje się we Franz Josef i to właśnie miejsce wybraliśmy na własny nocleg.

Samo miasto (a właściwie wioska) jest bardzo niewielkie. Jedna główna ulica i kilka pobocznych, przy których znajdują się mieszkania dla podróżnych, do tego dwie stacje benzynowe, jeden supermarket i kilka mniejszych sklepów. Całość uzupełnia kilka restauracji i knajpek. To wszystko co możemy tutaj robić. Największą atrakcją jest bowiem lodowiec i wycieczka do niego.

Zobaczyć lodowiec Franz Josef

We Franz Josef istnieją trzy możliwości odwiedzenia lodowca, wszystkie trzy są organizowane przez firmę (Franz Josef Glacier Tours – dostępne na ich stronie internetowej), ale jedno z nich możemy zrobić samodzielnie. Mowa tutaj o trekkingu do jęzora lodowca, na punkt widokowy. Wprawdzie można wynająć do tego przewodnika, jednak taka przyjemność kosztuje 79NZD (około 200 zł), więc możemy sobie to darować i samodzielnie przejść szlak.

Dojście do niego jest bardzo dobrze oznaczone. We Franz Josef nie sposób minąć znaków na parking do trasy. Z niego mamy następnie do przejścia około godzinny szlak prowadzący wspaniałą doliną polodowcową. Obok nas płynie rzeka, której jeszcze kilka tysięcy lat temu tutaj nie było. W dawnych czasach lodowiec sięgał stąd aż do oceanu, a więc ciągnął się przez około 20 kilometrów.

Dawne miejsce lodowca

Lodowiec, a skutki ocieplenia klimatu

Lodowiec teraz nie jest już taki długi. Ba, co roku nieustannie się kurczy. W jednym z punktów widokowych jest zdjęcie ukazujące drastyczne działanie ocieplenia klimatu. Jeszcze w 1908 roku lodowiec sięgał właśnie do miejsca postawienia tablicy z ilustracją. Tymczasem teraz, turyści widzą lodowiec dopiero kiedy podniosą głowę i spojrzą w dal.

Lodowiec teraz
Lodowiec kiedyś

Po dojściu do ostatniego punktu widokowego dalszej drogi strzegą barierki i ostrzeżenia. Dalej już nie pójdziemy, a jest to spowodowane względami bezpieczeństwa. W poprzednich latach bowiem możliwe było podejście niemalże pod samo czoło lodowca. Zdarzały się jednak wypadki śmiertelne, kiedy spadające kawałki lodu zabijały turystów, w związku z czym zdecydowano o skróceniu bezpiecznego szlaku.

Wycieczka na lodowiec Franz Josef

Wspomniane wcześniej pozostałe możliwości odwiedzenia lodowca to „Glacier Heli Hike” oraz „Glacier Heli Ice Climb”. Oba oferują transport helikopterem na lodowiec oraz poznawanie go wraz z przewodnikiem. Różnią się tylko trudnością. „Heli Hike” to właściwie trekking po lodzie. „Ice Climb” to, jak sama nazwa wskazuje, prawdziwa wspinaczka – taka z użyciem raków i czekanów. Z racji tego, że nigdy się nie wspinaliśmy wybraliśmy ten pierwszy wariant.

Rezerwacji najlepiej dokonać z wyprzedzeniem przez Internet, na stronie www.franzjosefglacier.com. Mamy wtedy pewność, że uda nam się to zrobić w dogodnym dla nas terminie. Następnie trzeba iść do bazy przewoźnika, gdzie zostajemy przygotowani do wyprawy.

Franz Josef Tour – właściwa przygoda

Trzeba przyznać, że jest to przygotowanie naprawdę profesjonalne. Każdy uczestnik na wstępie jest ważony, żeby można ustalić jego miejsce w helikopterze (najlżejsi z całej grupy siadają z przodu), każdy dostaje także zestaw do poruszania się po lodowcu. Należą do niego: nieprzemakalna kurtka, spodnie, specjalne buty, torba na niezbędne rzeczy (nie można brać swoich plecaków), czapka oraz ciepłe skarpety.

W sytuacji kiedy na ziemi temperatura wynosi około 25 stopni, wydawało się nam, że to zbyteczne. Posłusznie wykonaliśmy jednak polecenia przewodnika i ubraliśmy się tak jak przykazano. Jak się okazało później, było to rozsądne zachowanie. Możecie się domyślić, że na lodowcu rzeczywiście było zimno!

Gdy już byliśmy odpowiednio ubrani poszliśmy na lądowisko dla helikopterów. 10 minut drogi piechotą później byliśmy na miejscu, obok niewielkiego kwadratu – wystarczającego do lądowania tych maszyn. Na pokład w trakcie jednego lotu wchodzi siedem osób – cztery do tyłu i dwie z przodu plus pilot.

Heli Hike

Przelot na lodowiec trwa niecałe pięć minut. Nigdy nie lecieliśmy helikopterem, więc dla nas to też było przeżycie. I to zupełnie inne niż lot tradycyjnym samolotem. Szczególnie spodobał nam się start i lądowanie, jakby od niechcenia, w miejscu, powodując chwilowe zawieszenie w powietrzu.

Lodowiec szybko się zbliżył i ani się nie obejrzeliśmy, a już na nim wylądowaliśmy. Przy drzwiach śmigłowca czekał już przewodniki i mogliśmy zaczynać wycieczkę. Na wstępie ubraliśmy raki i dostaliśmy do rąk kije trekkingowe. O ile bez tych ostatnich dalibyśmy radę, to sami rozumiecie – raki na lodzie są niezbędne J

Po lodowcu chodziliśmy około trzech godzin. Największe wrażenie robiło przeciskanie się wąskimi szczelinami, brnięcie po kostki w wodzie i zimny, głęboki błękit wszechobecnego lodu. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy, by posłuchać przewodnika. Opowiadał on ciekawostki z życia lodowca: skąd się wzięło jego nazewnictwo, krótką historię, skutki ocieplenia klimatycznego, a także faunę i florę, którą nawet widzieliśmy. Niemal na naszych oczach po lodzie skakała kozica.

Całość zakończył powrót helikopterem do miejsca, w którym rozpoczynaliśmy wyprawę oraz zdanie sprzętu. Na pamiątkę mogliśmy jednak zatrzymać czapeczki z naszym lodowcem. Taka miła pamiątka z wycieczki, którą nawet i bez tego wspominalibyśmy wyśmienicie!

Co we Franz Josef?

W obrębie Franz Josef funkcjonują również inne firmy oferujące loty widokowe nad lodowcem. Przy odrobinie szczęścia i dobrej pogodzie pilot helikoptera wyląduje na parę minut na lodowcu, dając nam parę minut na porobienie zdjęć. Taką usługę nietrudno znaleźć. Wystarczy zapytać w punkcie informacji turystycznej lub zaufać reklamie, której w tej okolicy nie brakuje.

W ramach pakietów wycieczkowych po lodowców dostajemy gratis wejście do źródeł termalnych mieszczących się w bazie przewoźnika. Baseny dokładnie są trzy, a woda osiąga w nich temperaturę 36, 38 i 40 stopni. Znakomite rozgrzanie po całodziennej przygodzie z lodem.

Spis treści:

2 komentarze

  1. Pingback: Góra Cooka – Mirki w podróży

  2. Pingback: Punakaiki i Skały Naleśnikowe – Mirki w podróży

Możliwość komentowania jest wyłączona.